odśpiewaniu piosenki: „Gdybym ci ja miała skrzydełka jak gąska” i odbędzie się projekcja filmu „Krzyżacy”. Także 11 września (o godz. 16) w kościele św. Stanisława Kostki na Dębnikach (ul. Konfederacka 6) – rozpocznie się uroczysta msza św. i odsłonięta zostanie
1. Kamienica miała trzy klatki schodowe, zatem dozorca miał dużo pracy. 2. „Gdybym ci ja miała skrzydełka jak gąska, poleciałabym za Jaskiem do Śląska.” 3. Ojciec nie pytał go o nic, mimo że miał wszelkie podstawy do tego. 4. Przyjdę złożyć życzenia osobiście albo poślę kwiaty. 5.
Nie bój się powracać do tradycji i sprawdź, jak możesz samodzielnie przyrządzić takie kluski w domu. się, w jaki sposób robi się kluski śląskie.
Jeśli ktoś kocha prawdziwe konie powinien wybrać po skończeniu podstawówki taką szkołę. Jeżeli ktoś chciał ulepszyć rodzinie telewizor, to nawet jeżeli ten telewizor trochę wybuchł, powinien jeszcze w szpitalu napisać podanie, żeby przyjęli go do Technikum Radiowo-Telewizyjnego. Jeżeli jednak ktoś woli czarną magię, to niech wybiera Liceum Czarnej Magii.
Co ja bym chciała? Gwiazdkę z nieba! Wiem, że to niemożliwe, gwiazdki dać się nie da. Lecz gdybym ja ją miała, nie stało by mi się nic złego. Gdybym ja ją miała, nie bałabym się niczego. Wyjrzyj córuś przez okienko. Wśród milionów gwiazd na niebie, jest ta jedna jedyna, która świeci dla ciebie. Blask od niej bije.
pada abad keberapa teknik sulam terkenal di indonesia. Gdybym to ja miała (ludowe, a co ; ) – Śląsk › ąc Gdybym to ja miała (ludowe, a co ; ) Śląsk Ta piosenka jest dostępna tylko z iSing Plus Za mały ekran 🤷🏻♂️ Rozszerz okno swojej przeglądarki, aby zaśpiewać lub nagrać piosenkę Dostosuj przed zapisaniem Wczytywanie… Własne ustawienia efektu Głośność Synchronizacja wokalu Gdy wokal jest niezgrany z muzyką! Gdybym to ja miała skrzydełka jak gąska,Poleciałabym ja za Jaśkiem do śląskaLecę ponad gajem, lecę ponad wodąSzukać gdzie to Jaśka srogie losy wiodąPróżno dziewczę gąską, ponad ziemią latasz,Nie odnajdziesz Jaśka w lasach ani w chatachW czarnej głębi ziemi Jaśko twój pracuje,Razem z górnikami czarny węgiel kujeGwiazdy moje gwiazdy, dajcie swych promyków,Wezmę je dla Jaśka, wezmę dla górnikówDajże mi swych blasków, słonko na błękicie,Niech mój Jaśko górnik ma słoneczne życie Brak tłumaczenia! Pobierz PDF Słuchaj na YouTube Teledysk Informacje Nazwa zespołu wpierw brzmiała Państwowy Ludowy Zespół Pieśni i Tańca "Śląsk" i był to w momencie założenia jeden z dwóch państwowych zespołów o takim charakterze w Polsce. Drugim było "Mazowsze". W pierwszym okresie w latach 1953 - 1957 liczył on ponad stu chórzystów i tancerzy. Większość z nich nie była profesjonalistami i nie miała wcześniej związków z szerszą edukacją muzyczną. W założeniach zespół miał liczyć prawie 300 osób - 140 w chórze, 60 w balecie i 80 w orkiestrze. Read more on Słowa: brak danych Muzyka: brak danych Rok wydania: brak danych Płyta: brak danych Ostatnio zaśpiewali Inne piosenki Śląsk (1) 1 0 komentarzy Brak komentarzy
340 odwiedzających, 1 dzisiaj (na melodię „Gdybym ci ja miała”) Gdybym ci ja miała skrzydełka jak gąska, poleciałabym ja z Wrocławia do Śląska. Bo stamtąd nadeszło zaproszenie śliczne, że organizują Forum turystyczne. Lecz skrzydełek nie mam – już nie jestem gąską. Jechałam koleją, by zobaczyć Śląsko. Ujrzałam błysk huty i węglowe góry i miasta ubrane w dymu czarne chmury. Ale mnie urzekły wspaniałe widoki Orlich Gniazd na skałach z jurajskiej epoki. I cudne koronki i beskidzkie gronie, bliska sercu ziemia po słowackiej stronie. Tu się też spotkałam z przyjaciół drużyną. Płynie piosnek wiele i wspomnienia płyną. Za to gospodarzom – od Śląska Dolnego piosnką tą dziękuję, życząc najlepszego. Ustroń Jaszowiec – ** Forum – tu: Szkoleniowo-Krajoznawcze Ogólnopolskie Forum Kolejarzy – impreza szkoleniowa dla działaczy kolejarskiej turystyki zorganizowana na terenie (dawnej) Śląskiej DOKP.
Słowo, słówko „gdyby”, jest niemal magiczne ze względu na swoje rozliczne zastosowania: „Gdyby babcia miała wąsy, to byłaby dziadkiem; Gdybał kogut o niedzieli, a w sobotę łeb mu ścieli (przepraszam wegetarian) ; Gdybym ci ja miała skrzydełka jak gąska… (fragment ludowej piosenki)”. Używamy również określenia „gdybanie” – to wtedy gdy ktoś zanadto popuszcza wodze fantazji w kreśleniu tego, co mogłoby się wydarzyć, lub może się wydarzyć. Nie uważam oczywiście, że planowanie czy przewidywanie jest rzeczą złą, dzięki niemu możemy przynajmniej częściowo przewidzieć niebezpieczeństwa nam grożące. Są wszakże dwa warunki potrzebne do takiego przewidywania – pokora i rozsądek, jeśli tego braknie mamy do czynienia właśnie z gdybaniem czyli bezmyślną paplaniną. Na temat tej paplaniny ktoś słusznie zażartował, że jak są tacy mądrzy, którzy na pewno wiedzą, co będzie za 20 lat, to niech podadzą wyniki najbliższego losowania „totka”. Pół biedy gdy owo „co by było, gdyby było”, dotyczy spraw mniej ważnych, gorzej gdy fałszywi prorocy swoje niczym nie uzasadnione fantazje i „proroctwa”, przedstawiają, jako coś absolutnie pewnego i zachowują się tak, jakby wczoraj byli na prywatnej audiencji u samego Pana Boga. Parę lat temu w tzw. chrześcijańskim narodzie rozgorzała wielka dyskusja:” Co by było gdyby Polska – przedmurze chrześcijaństwa, mesjasz narodów i ojczyzna umiłowanego św. Jana Pawła II, przyjęła uchodźców?” Przypominam: kościoły zamienione na meczety, katolicy wycinani „w pień” (raczej wysadzani), ci którzy przeżyją z radością będą przechodzili na islam, nasze matki Polki gwałcone, a dzieci porywane i przerabiane na macę, znaczy się nie, to w żydostwie. No tak, gdyby na dzień dobry do naszego kraju zawitało kilka milionów uchodźców, to nie twierdzę, że nie byłoby problemów natury kulturowej, także religijnych i socjalnych. To z pewnością dla naszego państwa, które Republiką Federalną z zza miedzy nie jest, byłoby wyzwaniem, ale my mówimy o siedmiu tysiącach, kochany Franciszek apelował, by każda parafia przyjęła jedną rodzinę. Potem była tylko mowa o korytarzu humanitarnym dla ciężko rannych dzieci i kobiet, też twarde nie. Ja wiem te siedem tysięcy mnożyłoby się jak króliki australijskie, tylko to nie były króliki tylko nasi bracia, nasi bliźni. W scenie sądu ostatecznego w Ewangelii Bóg nic nie mówi o narodowości i wierze tych, którym pomaganie jest jednoznaczne z pomaganiem Jemu, a odrzucenie z odrzuceniem Jego! Młodsi czytelnicy „Deonu” może już nie pamiętają co miało się stać, gdybyśmy weszli do UE no to przypominam, bo niektórzy z tych gdybających udają, że nie pamiętają: landyzacja kraju, zawłaszczanie za bezcen polskiej ziemi, chłopi z tych ziem za parobka u bauera, najprawdopodobniej bezbożnego, czyli drugi sort, bo pierwszym będą Niemcy, no i oczywiście nieśmiertelni Żydzi, którzy przejmą na własność wszystko co się rusza. Oczywiście jakby nie wspomnieć o łapankach na staruszków w celu ich przymusowej eutanazji, nie mówiąc o całym morzu wszelakiego zboczenia, które radośnie wleje się w kraj mlekiem i miodem płynący i będący ostoją prawdziwej i nieskażonej wiary przodków naszych, amen. No to mała dygresja. Czy ktoś zauważył, że bez udziału tego „bauera’ bardzo polski polityk podzielił naszą Ojczyznę na pierwszy i drugi sort, na kanalie, zdradzieckie mordy, na złodziei i komunistów, na tych którzy stoją po właściwej stronie i na tych, którzy stoją tam gdzie stało ZOMO? No to odwagi drodzy rodacy, powiedzcie bez żadnej przenośni waszym bliskim, krewnym i przyjaciołom, którzy nie głosowali na jedynie słuszną partię, że są kanaliami i zdradzieckimi mordami, powiedzcie tym, którzy czytają „Tygodnik Powszechny”, „Więź” „W drodze”, „Znak”, którzy solidaryzują się z księdzem Bonieckim, z księdzem Wierzbickim, z Ojcem Wiśniewskim, z kapłanami którzy podpisali słynny list, że są pociotkami diabła, że są gorsi od Wehrmachtu, a przynajmniej mieli w nim dziadka. No powiedzcie co tak naprawdę myślicie o Franciszku, powiedzcie komu zawdzięczamy pustki w kościołach (nie mówię o ograniczeniach pandemicznych), powiedzcie komu zawdzięczamy, że nasz Kościół Powszechny, Katolicki jest w stanie głębokiego podziału i kto się z tego podziału cieszy. Głupie pytania? Tak głupie i przez głupiego pisane, w końcu nie tak dawno napisałem, że zgłupiałem. Ale to nie koniec „co by było gdyby?” Co by się stało gdyby „tęczowa zaraza”, przy której jak wiadomo Covid to mały pikuś weszła do naszych katolickich, a niby jakich innych, domów? No mógłby być problem choćby demograficzny, bo jak wiadomo „tęczowi” się kiepsko rozmnażają, więc kryzys demograficzny, ale z drugiej strony jest ich ciągle tyle samo. Tacy się rodzą, tacy umierają jak my wszyscy, więc może program minimum dla największych nienawistników – odwalcie się od nich! No tak, ale oni będą seksualizować nasze dzieciaki. No to jest poważna sprawa, wyobrażam sobie (czyli gdyby) jak mogłoby to wyglądać. Do przedszkola wchodzi dwójka seksualizatorów, specjalność wyuczona – masturbacja czterolatków. Dyrekcja przedszkola wita ich chlebem i solą, wróć, paczką prezerwatyw, następnie masturbatorzy zarządzają koedukacyjną nagość dzieciaków, podchodzą do każdego i… (wyobraźnia!) Gdyby tak było to ja bym im… namawianie do przestępstwa jest karalne więc nie powiem co bym im zrobił. Zwracałem już uwagę, że dzieciaki, szczególnie te trochę starsze, radośnie seksualizują się same, korzystając z ogólnie dostępnych materiałów przy obojętności szkoły, wielu rodziców i oczywiście katechetów, którzy sądzą, że życie seksualne jest w głębokim odwrocie, a on i ona jeżeli podejmują współżycie to wyłącznie dlatego, żeby przysporzyć będącemu w tarapatach ZUS-owi przyszłych płatników. Co by było gdyby prezydentem został kandydat opozycji? Nie będę szczegółowo wyliczał, żeby nie robić konkurencji tzw. telewizji publicznej, powiem tylko, że gdyby tak się stało to Sodoma i Gomora okazałyby się niewinnymi wioskami. Na razie nieszczęście zostało oddalone, ale „gdyby” jest cały czas aktualne. No na koniec zabawna choć jak najbardziej prawdziwa historia. Otóż pewien obywatel postanowił zaspokoić głód ziarenkiem słonecznika, jednym ziarenkiem, które znalazł w swojej kieszeni. Jak wiadomo „dziewczynka z zapałkami” postanowiła się ogrzać zapalając zapałki, nasz bohater zaś posilić się wspomnianym ziarenkiem, niestety i dla dziewczynki i dla obywatela, historia skończyła się fatalnie. Nasz bohater po zjedzeniu wspomnianego ziarenka, łupinę go okalającą wyrzucił na chodnik. Miał pecha zobaczyli to nasi dzielni i pracujący z poświęceniem policjanci i wymierzyli mu mandat za zaśmiecanie środowiska. Wprawdzie skruszony obywatel chciał ową łupinkę sprzątnąć, ale nie ma zmiłuj. Ponieważ mandatu nie przyjął sprawa trafiła do sądu. Pani sędzina (nie wiem z jakiej zmiany) winę jego uznała i odpowiednio do wagi popełnionego bezeceństwa ukarała. Na uwagę zasługuje wszakże jej uzasadnienie sprowadzające się do stwierdzenia, że gdyby wszyscy rzucili taką jedną łupinkę, to byłby śmietnik. Faktycznie, gdyby tak z dziesięć tysięcy obywateli umówiło się, że w tym samym miejscu, o tej samej godzinie każdy z nich rzuci na chodnik łupinkę, to może kopca Kościuszki nie dałoby się z tego usypać, ale zaśmiecenie byłoby widoczne, krótko mówiąc – Wisła się pali! Na szczęście sąd drugiej instancji zrezygnował z „gdyby” i obywatela uniewinnił. Gdybym ci ja miał skrzydełka jak gąska, to dopiero bym sobie pohulał, ale nie mam, ot i żal.
ALEKSANDRA ŁYCZYWEK - Jak mógłby wyglądać instrument, na którym przygrywała sobie do śpiewu Sienkiewiczowska Danusia? Może nam odpowiedzieć na to pytanie… średniowieczna elbląska latryna. Lutnia, luteńka… Jednak pisać będę o gitternie, bo tak właśnie w literaturze przedmiotu nazywany jest strunowy instrument z połowy XV wieku odkryty podczas badań archeologicznych na Starym Mieście w Elblągu. Gitterna to właśnie rodzaj niewielkiej lutni, czyli chordofonu o migdałowatym, wypukłym pudle rezonansowym, przypominającym – może lepiej dziś nam znane – mandoliny neapolitańskie. Gitterna najprawdopodobniej przywędrowała do Europy z Bliskiego Wschodu we wczesnym średniowieczu, co sugerują źródła pisane. Brak jednak dowodów na to, by również na naszych ziemiach była już wówczas znana. Lutnia wspominana przez arabskich podróżników obecna była już w X wieku na terenie południowej Słowiańszczyzny, jednak gitterna pojawia się zapewne znacznie później. Najstarsze jej przedstawienie w tym rejonie Europy znajduje się na malowidle w zamku Karlštejn na terenie Czech. W Polsce natomiast nieco młodszym znanym przedstawieniem jest wizerunek z kaplicy Św. Trójcy w Lublinie datowany na 1418 rok. Elbląski instrument wykonano z dwóch gatunków drzew: korpus zbudowano z drewna lipowego poprzez wyżłobienie go z jednego klocka, natomiast płytę wierzchnią i prawdopodobnie również podstawek ze świerka. O technice wykonania świadczą widoczne ślady po dłucie, które jednak starannie wyszlifowano. Na korpus, którego całkowita długość wynosi 548 mm, składa się pudło rezonansowe, szyjka oraz komora kołkowa. Komora kołkowa wyżłobiona jest wewnątrz, a na jej szczycie znajduje się płaskorzeźbiona głowa kobieca w czepcu. Twarz wykonano dość topornie, rysy są ostre, oczy i nos osadzone blisko siebie, usta zaś szerokie i proste. Dwie zygzakowate linie wycięte na krawędzi główki imitują najpewniej koronkowy deseń czepca. Przedstawienie to przypomina średniowieczne kamienne rzeźby, tzw. baby pruskie. Prawdopodobnie jest więc to lokalny wyrób. Ilość strun w naciągu gittern była różna, co więcej mogły występować warianty jedno- i dwuchórowe. Najczęściej spotykana była odmiana 3-strunowa. Obecność ośmiu kołków tutaj najpewniej świadczy o takiej właśnie ilości strun (8), co zdają się potwierdzać ślady wgłębień po strunach zachowane na powierzchni drewna – na prożku i podstawku. Struny wiązano po dwie na każdym z czterech guzików płużkowych – pod ich naciskiem powstały cztery grupy wgłębień na krawędzi płyty wierzchniej. Struny naciągane między kołkami a podstawkiem osiągały długość między 30- 32/33 cm i wykonywane były prawdopodobnie z jelita. Gitterna należy do grupy instrumentów szarpanych, co znaczy, że struny wprowadzano w drżenie za pomocą palców lub plektronu. Użycie plektronu jest tutaj bardziej prawdopodobne, gdyż duże odległości między strunami stanowiłyby spore utrudnienie w grze palcami. Dodatkowo użycie plektronu czyni dźwięk głośniejszym i wyraźniejszym. Gra palcami wymagała trzymania instrumentu w poziomie opartego o przedramię, natomiast przy użyciu plektronu możliwe było też wspieranie go o lewy bark. Jak wskazują źródła ikonograficzne gitterna raczej nie była instrumentem solowym, lecz występowała w zespołach złożonych z kilku różnych instrumentów, np. takich jak fidel czy cytra. Warto zaznaczyć, że na zachodzie Europy w XIII i XIV wieku lutnie popularne były wśród wędrownych rycerzy-śpiewaków (zwanych we Francji trubadurami lub truwerami), którzy grę na tym instrumencie traktowali jako głos towarzyszący do pieśni. Mimo to wśród średniowiecznych przedstawień ikonograficznych klasycznych lutni również dominują zespoły instrumentalne. W przypadku elbląskiej gitterny do pewnych wniosków na temat użytkowania może prowadzić kontekst znalezienia. Otóż zabytek odkryty został w latrynie dawnej kamienicy należącej wówczas do Gerke Schonehoffa zamieszkującego tam wraz z żoną. Znany jest nam też jeszcze jeden jej lokator, bogaty mieszczanin Michil Zelige. Fakt ten dowodzić może amatorskiego użytkowania instrumentu przez któregoś z mieszkańców, wszak muzykowanie domowe pod koniec średniowiecza zyskiwało na popularności wśród bogacącego się mieszczaństwa. {artykuł zaczerpnięty z bloga: }
Karliku, Karliku,co tam niesiesz w koszyku Karliku, Karliku,co w koszyku masz? mam gołąbków po parze chodźcie to wam pokażę ,hej, pokażę Karliku, Karliku co tam chowasz w kąciku Karliku, Karliku,co ty chowasz tam? mam tam pyrlik stalowy ,hej, stalowy do roboty gotowy, hej,hej, gotowy Karliku, Karliku,co ci po tym pyrliku Karliku, Karliku,na co tobie on? jak nim klupna o ściana ,hej, o ściana tona węgla dostana, hej, hej, dostana Karliku, Karliku, coś ty robił w Rybniku Karliku, Karliku, coś ty robił tam? on tam dziołchy całował, hej całował całą nockę tańcował, hej,hej, tańcował.
gdybym ci ja miała skrzydełka jak gąska