ŚWIADCZENIA. - autokar klasy LUX (klimatyzacja, toaleta, fotele turystyczne, wysokie, z odchylanym oparciem, rozsuwane na boki, wyposażone w podłokietniki, podnóżki, stoliki, siatki, pasy bezpieczeństwa na wszystkich siedzeniach) Dodatkowo płatne bilety do Energylandii: klasy 1-6 89 zł/os., klasy 7-8 99 zł/os., licealiści 129 zł/os.
10.00 rejs po Lysefjord w trakcie rejsu największa atrakcja fiordów, zachodnich - Preikestolen – pulpit skalny 600 m n.p.m. 14.30-18.00 czas wolny. 19.00 zaokrętowanie na prom, wyjście promu w morze, kolacja w restauracji, nocleg. Dzień 4. 6.30-7.30 śniadanie na promie, przyjście promu do Hirsthals.
WYCIECZKI W SZKOCJI. Wycieczki przez cały rok. Prywatna wycieczka taksówką. Historyczny spacer po Edynburgu - 1 dzień; Firth of Forth & The Trossachs - 1 dzień; The Wonders of Scotland przez cały rok - 3 dni; Królestwo Fife i Perthshire - 3 dni; Scottish Frontier; Między murami - 4 dni; Wakacje w Szkocji; Baza w Edynburgu - 5 dni
Tu znajdziesz wybrane wycieczki (1-6 dniowe) z naszej bogatej oferty. Pełna oferta wycieczek samolotowych i wycieczek autokarowych dostępna jest w Biurze Podróży AREATOUR (90-410 Łódź, ul. Piotrkowska 31 lok. 52). Zadzwoń: +48 42 630 80 00 lub + 48 692 160 363, napisz: biuro@areatour.com.pl Zapraszamy również na: www.areatour.com.pl
Przeżyj przygodę życia podczas 3-dniowej wycieczki w Anglii!Wybierając ten niezapomniany pakiet wakacyjny, odwiedzisz najlepsze miejsca w Anglii we własnym tempie.
pada abad keberapa teknik sulam terkenal di indonesia. 4 dni na Bornholmie, po taniości… Jeżeli macie zamiar wyjechać z dala od ludzi, hałasu, chcecie zaszyć się na łonie natury, najlepiej nad morzem, koniecznie wybierzcie wyspę Bornholm. Chociaż znajduje się bliżej Szwecji, należy do Danii i nie odbiega w niczym od reszty Skandynawii. Bornholm nie jest zbyt wielką wyspą. Samochodem da się go przejechać w jeden dzień. Najlepiej wybrać się jednak rowerem. Dania słynie z jednych z najlepszych dróg rowerowych. Część tras dostępnych jest nawet wyłącznie dla dwukołowców. Wytyczone bowiem częściowo zostały w miejscu zlikwidowanej linii kolejowej. Tak więc wyspę warto odwiedzić całymi rodzinami. Przy dłuższym pobycie nawet najmłodsi dadzą objechać cały Bornholm. Z Polski dostaniecie się promem z Kołobrzegu. Podróż ta trwa ponad cztery godziny. Tyle czasu spędzacie na rozbujanej łodzi, tak więc jeżeli macie chorobę morską lepiej się zabezpieczyć. Żegluga urozmaica nam czas filmami familijnymi, nie brakuje bufetu (chociaż dosyć skromnego), nie ma problemu z toaletą. Przypływacie do Nexo. Dla mnie jednego z najsłabszych miast na całej wyspie. I tak swoim urokiem przyciągną was typowe kolorowe domki. Musicie zastanowić się czy rzeczywiście chcecie jechać ze swoim rowerem, czy też wypożyczy w miejscowym punkcie. Przewóz roweru statkiem będzie kosztować was 75 zł w dwie strony. W Nexo za wypożyczenie roweru na 4 dni zapłacicie 100 zł (200 koron). Do tego możecie dobrać przyczepkę, w podobnej cenie (jej koszty dzielicie oczywiście na kilka osób). Ja wybrałem właśnie opcję czterodniowego pobytu na wyspie, z wypożyczonym rowerem. Pora ruszać. Już od was zależy, w którą stronę się najpierw udacie. Wybrałem drogę wzdłuż południowego brzegu, prowadzącą do stolicy wyspy – miasta Rønne. Dobra wiadomość to taka, że teren jest całkowicie płaski. A więc nie umęczycie się za bardzo i bez przygotowań do wyjazdu przejedziecie pewnie spokojnie ze 40 kilometrów (dystans z jednego punktu do drugiego wynosi koło 30 km). Po drodze nie będzie aż tyle zwiedzania. Zahaczycie na pewno o miasteczko Aakirkeby, które do XVIII wieku było najważniejszą osadą na wyspie, z siedzibą władz sądowniczych i kościelnych. Głównym punktem jest kościół. Jest on najstarszą i największą świątynią na Bornholmie, zbudowaną ok. roku 1150 z lokalnego kamienia w stylu romańskim. Wewnątrz znajduje się chrzcielnica z XII wieku, wyrzeźbiona w piaskowcu. Wygrawerowano na niej napis pismem runicznym. Zwróćcie uwagę także na ambonę, bo to najpiękniejsza jaką przyjdzie wam oglądać na całej wyspie. Nie będzie problemem ze znalezieniem także sklepu. Na całej wyspie głównie można żywić się w Sparze czy Netto. Porada Janusza numer 1: pamiętajcie, że butelki są dodatkowo płatne. Stąd lepiej wybierać napoje w kartonach. Najtańsze kosztują 5 zł (10 koron). Co do cen pozostałych produktów – wiadomo, to Skandynawia. Wracając na trasę dotrzecie w końcu do rotundy w Nylars. Na całej wyspie są takie cztery. Malowniczy kościołek powinien być otwarty, a wstęp oczywiście darmowy. Atrakcją jest możliwość wejścia na poddasze – jak głosi ostrzeżenie, na własną odpowiedzialność. Trudu żadnego nie było, a stare mury i deski były miłym urozmaiceniem. Właściwie kolejnym punktem na naszej trasie będzie już Rønne. Pod Netto w centrum miasta złapiecie darmowe wifi. Duńczycy niestety sępią internetu. Ale to właśnie dobra okazja by odciąć się od świata i mieć spokojny urlop. Do zobaczenia jest tu kościół, chociaż pod względem wyposażenia nie dorównuje poprzednim świątyniom. Poniżej znajduje się latarnia czy tablica upamiętniająca rybaków, którzy zginęli w okresie II wojny światowej. Ale Rønne to także port. Stamtąd odpływają statki chociażby do Szwecji, a gdybyście byli autostopowiczami, to przed bramkami nie byłoby problemu ze złapaniem samochodu, który zabrałby was promem na stały ląd. Sam widziałem. W okolicy znajdują się jeszcze szczególnej urody domki. Jest również sklep Tiger, który podbija ostatnio polskie miasta. I jest tam naprawdę wszystko. Od dekoracji domu, po drobną odzież. Nawet ogromne puszki ciastek, za 15 złotych (30 koron). O takiej cenie w Kopenhadze możecie jedynie pomarzyć. I tu tak bardzo płakałem, że nie mam miejsca w plecaku i na rowerze, by się obkupić… Znalazłem jeszcze półkę w sklepie, zatytułowaną „produkty Bornholmskie”. Doszedłem do wniosku, że nie mają oni żadnych swoich specjałów. Co najwyżej różne rodzaje powideł, chociażby z żółtych śliwek, co jest u nas rzadkością. Ale jeżeli lubicie produkty własnej roboty, to jadąc rowerem nie przegapcie przydrożnych budek, w których mieszkańcy i mieszkanki wystawiają swoje produkty. Ustawiona jest tam kasetka, do której wrzucacie pieniążki za zakupiony produkt. Bardzo często widziałem owoce, kartofle, dżemy, a nawet niepotrzebne komuś rupiecie (i ozdoby z kamieni produkcji własnej). Na Bornholmie najlepiej znaleźć tanie pola namiotowe. Nasze pierwsze miejsce noclegowe oddalone jest od Rønne o 5 kilometrów. Trzeba jechać drogą na lotnisko i je minąć – chociaż warto się na nim na chwilę zatrzymać, by pobrać (oczywiście darmowe) mapki Bornholmu. Faktycznie trzeba było zagłębić się trochę w las, by do pola dotrzeć. Na miejscu można spotkać samych Polaków i Polki. Właściciele pobierają od nas 25 koron od osoby (czyli 12 i pół złotego). Za dodatkową opłatą korzystacie także z prysznica. Jeżeli macie jeszcze siłę warto przejechać jeszcze 2 km do miejscowości Arnager. Czeka na nas piękne, przezroczyste morze, kawałek plaży, klimatyczny pomost, duńska flaga powiewająca na pagórku oraz zachód słońca (jeżeli traficie tam o tej samej godzinie co ja). Oczywiście najlepsze jest to, że możecie zostawić wszędzie rower, bez przypięcia (ba, nawet z bagażem) i po kilku godzinach będzie on nadal stał w tym samym miejscu. Drugiego dnia musimy przejechać ponownie przez Rønne, tak więc wizytę możecie rozłożyć sobie na dwa dni. Dzisiaj do pokonania mamy całe zachodnie wybrzeże. I ta trasa będzie dla nas niespodzianką. Po pierwsze sporo będziemy jechać lasem, nie jak uprzednio przez łąki i pola. O ile dojazd do Hasle będzie ponownie łatwy (w Hasle znajdziecie wędzarnie, kawałek plaży, kościół na górce) to na dalszej drodze czeka nas wspinaczka z rowerem. Wszystko przez pagórek Jons Kapel. Według legendy nazwa ta wzięła się od mnicha wysłanego na Bornholm, aby nieść chrześcijaństwo. Miał on wspinać się na klif, skąd lepiej było słychać jego opowieści o Biblii. Jak już pokonacie ten podjazd (o wysokości 70 metrów i nachyleniu 20 promili, jak wyczytałem), będziecie musieli schodzić po schodkach. Oczywiście tylko jeżeli chcecie zobaczyć skały Jonsa. Sam nie wiem czy warto było. W każdym bądź razie oko nacieszyło się okolicą – żółtym polem, zielonym lasem w głębi, błękitnym morzem w dali i jasnym niebem. Ach… Przecież zapomniałem zachwalać, że po drodze znajdziemy bezpłatne toalety. Tak jest i w tym miejscu. Nie jest łatwo. Dalej znowu pod górę i znowu przez las. Po drodze pozbierajcie z krzaczków jagody. Mijam miejscowość Vang. Zrezygnowałem po tym jak zobaczyłem jak bardzo położona jest w dole (domyślacie się ile trzeba znowu rower pchać do góry?). W końcu jedziemy w rejony starego zamku! Hammershus jest największym w Skandynawii kompleksem ruin średniowiecznej wartowni. Był twierdzą niemal nie do zdobycia. Budowę rozpoczęto w XIII w z polecenia władz kościelnych. Warto porobić sobie zdjęcia wśród wszystkich murów. Stamtąd macie dwie drogi (2 i 4 kilometrową) do „aglomeracji” Allinge-Sandvig. Ja wybrałem jednak dłuższą, ponieważ zaraz przy niej znajdowało się moje kolejne miejsce noclegu. Rozstawiłem namiot pod czereśnią. Co najlepsze, spałem za darmo, gdyż nie pojawił się właściciel. Gdybyście mieli problemy z jego znalezieniem – biwak mieści się na tyłach muzeum przy drodze Moseløkkeve. Po krótkim odpoczynku postanowiłem wyruszyć jeszcze na wieczorne zwiedzanie miasta i porządną, ciepłą kolację. Miasteczko mnie zachwyciło i chyba jest moim ulubionym na całej wyspie. Ponownie kolorowe domy, kościółek, willa masońska (na co by wskazywał cyrkiel na szczycie), niedaleko przykład współczesnej architektury – Meeting Dome. Tak zajechałem do Sandvig. Mamy tu już zupełnie inny morski brzeg, szkierowy, w postaci płaskich skał. Trafiłem na drogę prowadzącą do latarni morskiej. Pojazdy muszą pozostać przed bramą wjazdową. Warto obejść cały pagórek dookoła, gdzie znajduje się jeszcze druga bliza, do której nie dotarłem ponieważ zaczęło się ściemniać. Rankiem postanowiłem ponownie odwiedzić Allinge. Potem wróciłem na drogę, którą jechałem w kierunku Svaneke. Po drodze pagórki i pola i trochę lasu, także mix tego co widzieliśmy do tej pory. W Tejn zahaczyłem na chwilę o stocznię. Po drodze kamienista plaża, ale nie mogłem sobie odmówić wejścia do wody. Mijamy muzeum sztuki, dojeżdżamy do Gudhjem. Miasteczko wita nas wiatrakiem. I to druga moja ulubiona miejscowość na wyspie. Obowiązkowym punktem jest lodziarnia, gdzie można kupić sobie ogromnego loda świderka z wybranym przez siebie dodatkiem (czy to maczany w czekoladzie, kakao, orzechach itd.) czy w kulkach. Nie przeliczajcie ceny na polskie złote. Chociaż raz nie patrzmy na pieniądze… Z górki schodzi się w stronę portu. Cudownie położona miejscowość. Odpocząć możecie na skałach. Odwiedźcie też kościół (chociaż już do końca wycieczki nadal najładniejsze pozostaną dla mnie dwa pierwsze). Upał spowodował, że odpuściłem drogę do Svaneke (tam też byłby problem ze znalezieniem taniego pola). Skręciłem więc w bok, po kilku kilometrach znalazłem gospodarstwo, w który tuż przy lesie, można było rozbić namiot. Obok znajdował się wyciąg narciarski. W okolicy jest jeszcze kolejna rotunda. Będąc po siedemnastej była już niestety zamknięta. Kończę dzień dosyć wcześnie, trzeba zebrać siły na kolejny. I znowu słońce praży. I znowu droga usiana pagórkami. Mijam kilka mniejszych miejscowości, zatrzymuję się jedynie przy kościołach, po kilku kilometrach pod wiatrakiem. Jest i Svaneke. Wita nas kolejnym wiatrakiem i wieżą. Ciekawski Ryszard musiał pod nią zajechać, mimo zakazu nawet wejść po krętych schodkach. Niestety, klapa na górze była zamknięta. Miasteczko wynagrodziło mi moje rozczarowanie. Wędzarnia, przy której można pozować z armatami, latarnia morska i ponownie ciekawy skalisty brzeg… Był idealny do opalania na płaskich skałach, które skutecznie osłaniają także od fal i dają miejsce do swobodnej kąpieli (nawet w ukryciu, jeżeli schowacie się za kamieniami). Dalej pozostaje mi już tylko wracać do Nexo. Po drodze wjeżdżam do Arsdale, które oglądam nie schodząc z roweru, gdyż jedyną atrakcją jest kolejny wiatrak, w którym można kupić pamiątki. Jeżeli tego nie zdążyliście zrobić, to koniecznie nadróbcie zaległości, bowiem w Nexo żadnych gadżetów nie znajdziecie. Nexo zostawiłem do zwiedzania na sam koniec. Po raz kolejny największą uwagę przykuwa kościół… Ryszard Kopittke Konkretne adresy tanich pól namiotowych Niedaleko Allinge, Møselokkevej 5 Za Rønne, Skraedderbakkevejen 2 Przy Gudhjem, Gudhjemvej 35 Kilka innych miejsc znajdziecie na googlach, wyszukując frazę Primitive Camping Bornholm
Wycieczki kilkudniowe W oparciu o dobrze rozwiniętą bazę noclegową oraz nasze doświadczenie, organizujemy wyjazdy kilkudniowe na Bornholm dla grup od 15 do 100 osób. W zależności od oczekiwań, budżetu oraz założeń wyjazdu, ustalamy program pobytu na wyspie i pilotujemy jego przebieg, począwszy od wejścia na prom, aż do zejścia z promu w drodze powrotnej. Przedstawiamy przykładowy plan trzydniowej wycieczki z Kołobrzegu Dzien 1 Prom wypływa z portu Kołobrzeg. W czasie rejsu śniadanie w statkowej restauracji. "Jantar" zawija do portu w Nexo. - Przejazd do Allinge. - Lunch w tradycyjnej wędzarni w Allinge. - Przejazd do Sandvig. - Spacer skalistym wybrzeżem: wzgórze Hammerknuden, latarnia morska, jezioro Opalsoen i Kristalsoen, port Hammerhavn. - Przejazd do hotelu w Balce. Cały wyjazd pod opieką przewodnika - Zakwaterowanie w pokojach i czas wolny. Obiadokolacja w hotelu. Dzień 2 7-godzinna wycieczka autokarowa po wyspie z polskim przewodnikiem, połączona ze zwiedzaniem nowoczesnego centrum przyrodniczego NaturBornholm (po centrum oprowadza biolog z Polski). - Śniadanie. - Przejazd do Aakirkeby. - Zwiedzanie NaturBornholm z udziałem biologa z Polski. - Przejazd przez las Almindingen. - Rytterknegten - wejście na wieżę - najwyższy punkt na wyspie, z której jest widok na cały Bornholm. - Przejazd do Olsker, zwiedzanie romańskiego kościoła rotundowego (15 min). - Przejazd do Hammershus. - Zwiedzanie ruin największego w Skandynawii średniowiecznego zamku Hammershus. - Lunch w kafeterii przy zamku. - Przejazd do muzeum sztuki w Ro. - Zwiedzanie muzeum sztuki i formacji skalnych Helligdomsklipperne. - Przejazd wzdłuż północno-wschodniego skalistego wybrzeża. Na trasie: miasteczko Gudhjem, kamienie kultowe zwane bautami, miasteczko kupieckie Svaneke, jedyny pracujący na Bornholmie, XIX-wieczny tradycyjny wiatrak w Arsdale Cała wycieczka pod opieką przewodnika. - Powrót do hotelu i czas wolny. Obiadokolacja w hotelu lub w wybranym lokalu w miasteczku. Dzień 3 - Śniadanie. - Przejazd z hotelu na plażę w Dueodde. - Spacer po plaży, latarnia Dueodde. - Przejazd na pole golfowe. - Gra w golfa z instruktorem. - Przejazd do Svaneke. - Lunch w tradycyjnym browarze, połączony z degustacją piwa. - Spacer po Svaneke (pięciokominowa wędzarnia, manufaktura prezentująca dawne metody wyrobu cukierków i huta szkła artystycznego). - Przejazd do Nexo. - Czas wolny - spacer po mieście. Odprawa. Prom odpływa z Nekso. W czasie rejsu kolacja w statkowej restauracji i dyskoteka. Zawinięcie do Kołobrzegu. Cena realizacji takiego programu, w zależności od ilości osób, zaczyna się od 3000 DKK za osobę. Organizujesz wycieczkę - skontaktuj się z nami. Zajmiemy się resztą.
Znam co najamniej sześć powodów, które uczynią Twoje wakacje na Bornholmie niezapomnianym przeżyciem. Twoje i Twojego psa, rzecz jasna. Lecimy! 1. Plaża Dueodde Wracaliśmy na nią dwa razy. Bielutki piasek, seledynowa woda, soczyście zielona trawa na wydmach – Dueodde jest absolutnie przepiękna! W moim osobistym rankingu najlepszych plaż ląduje tuż za tymi na Lofotach, które, jak już pewnie wiesz, zryły nam beret. A co jest NAJLEPSZE na Dueodde? Ano to, że CAŁY ROK możesz wejść na nią z psem! Hell yeah! Od 01/04 do 30/09 pies musi być na smyczy, chociaż słyszałam, że ten zakaz jest traktowany z przymrużeniem oka (mimo to nie ryzykowałabym zapłaty grzywny w milionach duńskich monet). Od października do końca marca możecie za to biegać bez smyczy i cieszyć się Bałtykiem, pływając, łowiąc patyki (Da się! Michał wszedł do wody na początku października!) albo rozkoszując się długimi spacerami brzegiem morza. Kąpali się! AAAAALE CZAD, Majkel!!! Teraz plażujemy i czytamy z Aleks. Jakiś romans chyba. Są momenty. Photo Bomb… 2. Czadowe szlaki spacerowe Psst! Jeśli już poczułaś, że Bornholm to TO miejsce na kolejny wyjazd otwórz w drugim oknie nasz Subiektywny Przewodnik, który pomoże Ci zaplanować pobyt o A do Z! Spacerowe – to jest w tym przypadku słowo klucz. Nie są to ekstremalne wędrówki po szczytach, czy survivalowe przedzieranie się przez chaszczory, a po prostu fajne, długie spacery pośród malowniczych wyspiarskich krajobrazów. Idealne pod psie łapy i relaksujące dla Ciebie. Jak na przyzwoite urlopowe spacery przystało. Ekkodalen, czyli Dolina Echa – 12 km szlak wzdłuż doliny z bonusowymi doznaniami akustycznymi. Spacer wokół ruin zamku Hammershus (wstęp bez opłat) i dalej do Løvehovederne – najbardziej malowniczymi skalistym wybrzeżem ever – obowiązkowo, gdy wieje! Fale rozbijają się o brzeg z takim impetem, że masz prysznic gwarantowany. Wracasz do przyczepki, tylko myjesz zęby i lulu. MEGA praktycznie. Paradisebakkerne – górzysty teren na południowym zachodzie wyspy. Można obejść go trzema szlakami – czerwonym (1 h), niebieskim (2h), żółtym (4h). Klimat trochę jak w Górach Stołowych, ale bez szczytów, a z głazami. Niektóre podobno miały się dać przepchnąć. Taaa…. Drgnął!! Na stówę drgnął!! Albo ZARAZ drgnie! Daj mi jeszcze sekundę! Szlak przez północną część wyspy – Hammeren (bądź Hammerknuden) – bardzo malowniczy teren. Chyba moja ulubiona część wyspy (no dobra, oprócz Dueodde). Uwaga na owce i kozy które wylegują się na ścieżkach. Miały w nosie i Lu i nas, ale jak Twój pies nie jest przyzwyczajony do widoku trzody może być zdziwko. Luśka miała. Tereny wokół Helligdomsklipperne – krótkie szlaczki wzdłuż skalistego wybrzeża. Mnóstwo schodków, ale niezbyt stromych i możliwość podziwiania formacji skalnych o wymyślnych nazwach „Suchy piec”, „Mokry piec”, czy „Gęsiarka”. Ach Ci kreatywni Duńczycy! Las Almindingen – zalesione tereny, które są ostoją żubra sprowadzonego na Bornholm z Polski. Trochę taka Puszcza Białowieska w wersji mini. Mini-mini. Jest duża szansa, że na swojej drodze spotkasz całe stado 14 żubrów pasące się przy drodze. Na kompletnym cziloucie. 3. Urocze miasteczka Niska zabudowa, kolorowe domki, malutkie porty (portki..?) . Czy muszę się bardziej rozwijać? Moim absolutnym faworytem jest miasteczko dwóch portów, czyli Gudhjem. Ale Rønne, Sandvig, czy Svaneke też dają radę. Bardzo. Mina Lu – bez z wędzarni w Gudhjem 4. Zachody słońca Nad morzem oczywiście. No leżę i kwiczę. Podobno wschody też są przepiękne, ale niestety nie dane nam było przekonać się o tym na własne oczy. Bornholm ma to do siebie, że bardzo dobrze i długo się na nim śpi. No co zrobić. Przecież nie będę walczyć z wyspiarskim klimatem. 5. Pchle targi i Genbrugi Pchlich targów jest co najmniej kilka i nie wszystkie odbywają się w weekendy. W Aakirkeby, na przykład, możesz pobuszować w starociach we wtorki i czwartki, od maja do połowy października. Znaleźliśmy tutaj czadowy, ceramiczny szwedzki czajnik za ok 20 pln. Genbrug to taki charytatywny second-hand. W asortymencie ma wszystko – od ciuchów, poprzez zabawki, książki, płyty, rzeczy do kuchni, a czasem nawet meble. Genbrugi prowadzone są przez różne organizacje humanitarne i charytatywne. Dochód z dokonanych w sklepach zakupów przeznaczony jest na wsparcie koordynowanych przez nie projektów. Odwiedziliśmy jeden w Hasle i trzy (!) w Rønne. Były MEGA! Czyściuteńkie, zadbane, asortyment bardzo zróżnicowany, a ceny bardzo, bardzo spoko. Zakupiliśmy zielone, ceramiczne kubki za jakieś grosze (yep, ceramika rządzi ostatnio u nas) i bardzo ciepły, wełniany sweter w norweskie wzory za ok 30 pln. Zdecydowanie #genbruglove . 6. Wypasione psie wybiegi W okresie o1/04 do 30/09 generalnie na wyspie obowiązuje obowiązek spacerowania na smyczy. Legalnie psa możemy wybiegać na psich wybiegach. Dwa najbardziej znane to plażowy w okolicy Nexø i najbardziej czadowy wybieg na jakim byliśmy, w pobliżu Hasle, tuż za płotem naszego campingu. Duży, rozległy teren. Ogrodzony, z koszami na kupy, ławkami do siedzenie i miskami z wodą. Niby tak niewiele, a mega wrażenie. Spokojnie może się na nim bawić kilka psów i wzajemnie sobie nie przeszkadzać. Luśka była zachwycona. Ja też. To jak? Łap smycz i na Bornholm! Wakacje na Bornholmie to absolutnie genialny pomysł! Tylko przed wyjazdem zajrzyj jeszcze raz do nas, bo planujemy opublikować przewodnik. Z informacjami o promach, kempingach i wieloma innymi praktycznymi wskazówkami. Soon! Kocham tego Bornholma <3
3 dniowa wycieczka na bornholm